Uciekliśmy.
Jakaś opuszczona fabryka- jej ruiny.
Echo kroków dudniło dookoła.
Myśli nie głuchły ani na moment.
Zatrzymaliśmy się- rozpaliłem ognisko.
Ona ani razu się nie odezwała.
Siedzieliśmy słuchając trzasku płonącego drzewca.
Wypytywałem ją o rodzinę- nie odpowiedziała nic.
Kolejne niepewne schronienie.
Pozostaje nam czekać na koniec.
Pozostaje nam przeżyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz