niedziela, 21 kwietnia 2013

Day 3

Uciekliśmy.
Jakaś opuszczona fabryka- jej ruiny.
Echo kroków dudniło dookoła.
Myśli nie głuchły ani na moment.
Zatrzymaliśmy się- rozpaliłem ognisko.
Ona ani razu się nie odezwała.
Siedzieliśmy słuchając trzasku płonącego drzewca.
Wypytywałem ją o rodzinę- nie odpowiedziała nic.
Kolejne niepewne schronienie.
Pozostaje nam czekać na koniec.
Pozostaje nam przeżyć.

piątek, 19 kwietnia 2013

Day 2

To była dziewczynka.
Zakrwawiony strój.
Jest w szoku, nie odezwała się ani słowem.
W pobliskim sklepie znalazłem jakieś rzeczy do zjedzenia.
Fasolka w puszce, jakieś suchary, batoniki.
Dałem jej jeść- nie chciała.
Wziąłem miskę, nakarmiłem ją.
Nie protestowała.
Muszę znaleźć jakieś inne schronienie dla nas.
Tam gdzie będzie cieplej.
Znowu słychać huki.
Krzyki żołnierzy niosły się po peronie metra.
Dziewczynka schowała się za mną. Znów płakała.
Zatkałem jej usta rękawem- jeszcze by nas usłyszeli.
Kolejne kroki w tunelu-wiele kroków.
Żołnierze, czemu akurat tędy ?!
Trzeba znikać.

czwartek, 18 kwietnia 2013

Day 1

Jestem w pobliskim metrze.
Wszędzie ludzkie ciała.
Gonili mnie.
Nie wiem ile zdołam się tu ukryć.
Nie mam wody, nie mam niczego- nie mam nikogo.
Strzały ucichły.
Koniec?- chciałby.
Kroki, jakieś kroki.
Ktoś jest w tunelu, widzę światło.
Zaraz- płacz?
Dziecięcy płacz?
Skąd tutaj wzięło by się dziecko- rodzice starali się uratować choć dziecko?
Pójdę tam- albo nie, zaczekam.
Nie mam zamiaru się narażać.
To może być pułapka.
Zaczekam..

środa, 17 kwietnia 2013

Day 0.

Piszę tyle ile zdołam.
Po całym mieście niosą się huki eksplozji.
Dookoła panoszą się jacyś żołnierze.
Nie wiem co się dzieje.
Strzelają do wszystkich.
Zabili mojego ojca.
Nie wiem co robić.
Nie wiem czy zdołam przeżyć choć do jutra.
Muszę znaleźć inne schronienie- przede wszystkim.
Jakoś się stąd wydostać.
Szukać bezpieczeństwa.
Jeśli takowe gdziekolwiek przetrwało.
Żadnych informacji- Żadne źródło komunikacji nie działa.
Idą tu.
Idą w moją stronę.
Muszę uciekać.

sobota, 13 kwietnia 2013

Żyjemy , ale po co ? Dążymy do czegoś - każdy ma swój cel , każdy realizuje go na swój własny inwidualny sposób. Cieszymy się każdą przeżytą chwilą - w samotności, w gronie najbliższych/rodziny/przyjaciół. Uśmiechamy się do otaczającego nas świata, świat pogrążony w wewnętrznym smutku i agonii również uśmiecha się do nas. Czujemy smutek, czujemy wszystko - z ciągłym nie pozorem kłamiemy ludziom prosto w oczy , że jest dobrze - lub nie, mówimy im wprost, w prost o wszystkim tym co siedzi w nas , we wnętrzu naszego umysłu, stanu ducha, świadomości. Nie chcemy się wyróżniać, odstawać od grupy innych ludzi, dostosowujemy się do nich, zmieniamy się- pozornie. Jesteśmy mili, grzeczni , robimy to co nam każą. Z pozoru- IDEALNI. Z pozoru możemy być każdym, każdym kim zechcemy, ukrywając prawdziwego siebie- tego kim jesteśmy .